Jestem z nim już miesiąc, a może aż miesiąc. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że widzę jak on zapada się we mnie, traci kontrole, zaczyna być na każde skinienie. A może to nazywa się miłość? Boję się, że nie jestem zdolna do takich uczuć. Do żadnych uczuć... Już nie cieszę się, że go widzę, nie miałam motylków w brzuchu, ani przyspieszonego bicia serca. Nie myślę o nim, ani nie tęsknię. Chyba moje serce zamarzło po tak długiej zimie.
Dlaczego ludzie wciąż mi powtarzają żebym się uśmiechnęła? Sądziłam, że jak się kogoś ma, lata się ze szczęścia nad ziemią. O jak bardzo się myliłam.
Chyba potrzebuję czasu na takie zmiany w moim życiu...
Chyba potrzebuję czasu na takie zmiany w moim życiu...